czwartek, 29 grudnia 2011

„ Z Pomorza Zachodniego ”

Migawki Aleksandra Czastkiewicza

„ Z Pomorza Zachodniego ”



Otwieram komputerową pocztę i czytam – ”Cztery koncerty Stabat Mater Piotra Mossa na Festiwalach w Koszalinie, Szczecinie, Kołobrzegu i Kamieniu Pomorskim. Orkiesrta,chór i solistka  Maria Kobayashi. Przyjeżdżajcie!  Eugeniusz Kus.”

 Paryż żegna nas deszczem. Opuszczamy kraj:  dobre wina, pyszne sery ,niepotrzebne strajki i jedziemy do ”kraju tego gdzie kruszynę chleba podnosisz z ziemi”.. jak wierszem śpiewał Norwid tęskniąc za zagrabioną zaborami Polską.Po jedenastu godzinach jazdy samochodem parkuję auto na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie.Pomorzem Zachodnim rządziła słowiańska dynastia Gryfitów która z czasem uległa totalnej germanizacji.Zanim to nastąpiło w 1121 roku Szczecin został opanowany przez Bolesława Krzywoustego i uznał nad sobą władzę lennika Polski księcia Wratysława.Trzy lata później Otton z Bambergu wprowadził tu chrześcijaństwo.Miasto związało się z Hanzą i prowadziło samodzielnie handel z Danią i miastami hanzeatyckimi a władza książąt właściwie nie istniała.Dopiero książę Bogusław X-ty Wielki /1454-1523/ ograniczył władzę mieszczan i na odebranym im terenie rozbudował istniejący wcześniej zamek w którym mam przyjemność mieszakać przez cały okres naszego pobytu.Słabe państwo polskie nie było zainteresowane Pomorzem.Krótka potęga Jagiellonów bardziej zajęta była wschodem kraju niż zachodem i północą.Fakty te sprawiły iż książęta pomorscy przyjęli lenno Branderburgii i siłąrzeczy ulegli germanizacji.Szczecin został w siedemdziesięciu procentach zniszczony podaczas drugiej wojny światowej i prawie w całości odbudowany.

Dzisiaj tętni życiem i kulturą. Jeśli o kulturze mowa nie sposób nie wspomnieć o autorze adresowanej do mnie poczty. Otóż Eugeniusz Kus to jedna z ważnych postaci Szczecina.Po ukończeniu Akademii Muzycznej w Poznaniu doskonali swą muzyczną wiedzę w Akademii Muzycznej w Warszawie którą pogłębia za granicami Polski – w Hadze,Roterdamie i Wiedniu. Od 1969 do 2005 roku jest kierownikiem artystycznym i dyrygentem Chóru Uniwersytetu Szczecińskiego a w 1984 roku tworzy i prowadzi Zespół Wokalistów i Instrumentalistów – Camerata Nova koncertując nie tylko w Polsce ale poza jej granicami że wymienię tylko Chiny,Brazylię,Francję, USA,Szwajcarię i Włochy.Przez wiele lat pełni funkcję dyrektora Zamku Książąt Pomorskich i Szczecin zawdzięcza mu istnienie Międzynarodowych Festiwali Chóralnych,Dni Muzyki Cerkiewnej i Sakralnej,Cykle Koncertów Południowych i Jesiennych Salonów Muzycznych.Od siebie dodam – wysoki, przystojny o regularnych rysach twarzy rasowego sarmaty i gestach dżentelmana – operuje głosem który miłośnie paraliżuje serca i głowy kobiet.

Ale nic to.Drzwi Akademii Muzycznej otwierają się.Wychodzi śliczna blondynka Jola i słońce podniosło się wyżej.Jedziemy samochodem Joli która prowadzi swoje auto pełna subtelnej gracji na dworzec kolejowy powitać kompozytora którym jest Piotr Moss.Piotr dawno temu komponował muzykę lekką, łatwą i przyjemną. Aktualnie i od wielu już lat należy do plejady polskich i eurpoejskich kompozytorów muzyki współczesnej.Jego muzyczne utwory których ilość rozsadza internet odtwarzane są w całej Europie i USA.Piotr wita nas serdeczno-pobłażliwym uśmiechem skarżąc się odniechcenia na trudy kolejowej podróży z Warszawy.Stabat Mater napisał Piotr na Festiwal Wiolonczelowy w Beauvais we Francji dyrygowany przez Mścisława Roztropowicza.Tym razem dyrygentem będzie Eugeniusz Kus.I tak oto 21 sierpnia jesteśmy w Koszalinie.
Miasto znane już w średniowieczu posiadło prawa miejskie w 1266 roku będąc posiadłością biskupów kamieńskich.Jak wiele innych miast Pomorza zniszczony w pięćdziesięciu procentach podczas ostatniej wojny – odbudowany,czysty i prężny dzięki mocnej ekipie ojców miasta.Dużo dobrych hoteli i zakładów leczniczych.Znakomity Teatr i morskie powietrze niesione do miasta wiatrem Bałtyku.
Stabat Mater w Katedrze Mariackiej zbudowanej w XIV-tym wieku. Gotyckie sklepienia koją ciszą i oczekiwaniem koncertu.Do wykonania utworu należało stworzyć oktet wiolonczelowy w skład którego weszli świetni muzycy prowadzący działalność artystyczną i pedagogiczną w Koszalinie i Sczecinie .Oktet na miejscu .Pojawia się Camerata Nova.Chór liczy około dwudziestu dwóch osób.Urocze i powabne panie w ciemnych sukniach pokazują zgrabne nogi a przystojni panowie przypominają rycerzy okrągłego stołu króla Kusa który ubrany frakiem czarodziejską batutą wprowadza nas w krainę muzycznego czaru.Piękne głosy chóru zaliczanego do najlepszych zespołów wokalnych w Polsce i być może w Europie – czystość muzycznego brzmienia oktetu i jedwabny głos solistki mezo-soprano Marii Kobayashi oddają w sposób absolutnie prawdziwy liryzm i smutek utworu Piotra a duże brawa licznej publiczności mówią same za siebie.
Brawa organizatorom Festiwalu w Koszalinie.Jutro Drugi Międzynarodowy Festiwal Organowy w Szczecinie organizowany przez Stowarzyszenie Rewaloryzacji Zabytków Sakralnych i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego o nazwie Katedra który trwa od dwudziestego czerwca do dwudziestego dziewiątego sierpnia w monumentalnie gotyckiej Bazylice Archikatedralnej.
Ogółem jedenaście koncertów.Oprócz utworów organowych – utwory instrumentalne chóralne i symfoniczne.Dyrektorem artystycznym jest Eugeniusz Kus.Program wieczoru to Preludium i Fuga E-dur Vincenta Lübeca i Scherzo g-mol Eugeniusza Gigout w magistralnym wykonaniu Johannesa Gefferta profesora Akademii Muzycznej w Kolonii i drugie wykonanie Stabat Mater.Siadam koło subtelnie pięknej Danuty której twarz i postać przypomina obrazy kobiet mistrza włoskiego renesansu – Botticelliego.Danuta chłonie wzrokiem męża który magiczną batutą raz jeszcze pokazuje klasę panowania nad chórem i orkiestrą.
Wychodząc kupuję pięć biletów po dziesięć złotych na budowę nowych organów w Bazylice.W objęciach ciepłego powietrza cudownego wieczoru idę restauracji na Kuncu Korytarza zjeść porcję pysznych ruskich pierogów.Za pięć dni jedziemy do Kołobrzegu który również stał się miastem Festiwalu.
Na początku była to osada istniejąca już pod koniec VIII-go wieku umocniona dwa wieki później grodem przez Mieszka I-go lub Bolesłqwa Chrobrego.Na początku XII-go wieku zdobyta przez Bolesława Krzywoustego.Gród oraz połacie ziemi przeszły w posiadanie biskupów kamieńskich i w 1255 roku Kołobrzeg otrzymał lubeckie prawa miejskie i na początku XIV-go wieku miasto zostało członkiem Hanzy bogacąc się handlem solą,rybami i wyrobami hutniczymi.Miasto wielokrotnie niszczone wojnami straciło dziewięćdziesiąt procent powierzchni w tej ostatniej.Odbudowane cieszy oko małymi uliczkami na których pełno kawiarni gdzie pyszne lody,ciastka i dobra kawa.Kąpielisko morskie i uzdrowisko,sanatoria,źródła solankowe i pokłady borowiny to bogactwa naturalne miasta leczące choroby górnych dróg oddechowych,różnego rodzaju alergie ,niedoczynność tarczycy i inne zdrowotne niedomogi.
Koncerty Festiwalu w imponującej gotykiem Kolegiacie NMP budowanej przez wieki XIII,XIV i XV .Stabat Mater.Nuty partytury te same ale doznania inne sięgające szczytów subtelności muzycznej.Na pierwszym wykonaniu tego utworu byłem we Francji. Dyrygował Roztropowicz ale widocznie zmęczony wiolonczelą i być może wiekiem nie był w stanie oddać wiernie śpiewnego i różnorodego w jedności dramatu utworu Piotra.Uczynił to Kus za co publiczność biła brawa które przenikając mury Kolegiaty rozbiegły się radośnie po mieście.Po koncercie – zaproszeni przez władze miasta jemy wspaniałą kolację w gustownie urządzonej restauracji.
Przed Festiwalem w Kołobrzedgu o którym piszę wyżej i tym ostatnim w Kamieniu Pomorskim o którym za chwilę – pojechaliśmy do Pobierowa znanego z pięknej plaży –mikroklimatu który tworzą iglaste lasy i torfowiska owianego morską zdrową bryzą.Zatrzymujemy się w eleganckim trzypiętrowym budynku o wdzięcznej nazwie Pod Winogronem.Przyjmuje nas młody i dobrze ułożony Karol Jakusz który prowadzi nas do dużego,dobrze wyposażonego i wygodnego pokoju.Dobra kuchnia i przyzwoite ceny.Ośrodek ten polecam wszystkim spacerowiczom internetu.Na plaży sporo opalaczy i pełno modnych parawanów chroniących prawie gołe piękności przed niedyskretnym okiem obcych.Deptakiem – promenadą Pobierowa jest ul.Grunwaldzka gdzie trzeba się pokazać i smakować pyszne wędzone węgorze,smażone kiełbasy,golonki i inne nasze polskie przysmaki.
Ciekawością Pobierowa jest istntnienie ładnego kiedyś domku Ewy Braun którego okna obite deskami straszą pustką.Jedynie drzewa otaczające domostwo nie mówią o przemijaniu.W przytulnej kawiarence pijemy kawę. Obok nas rozmowa dwoja starszych panów.Po co nam te rakiety ?Kto nam zagraża?Komunizmu już przecież nie ma-mówi pierwszy.Niech Amerykanie zajmą się swoimi kryzysami i nie wpychają nam żadnych rakiet – mówi drugi. Milczenie. Po chwili rozmowa schodzi na temat największego getta świata. Tym razem to nie Izraelczycy są otoczeni murem tylko Palestyńczycy – a świat milczy.Tak,tak mówi ten pierwszy – to drugie Monachium tylko tym razem nikt niczego nie podpisał.Zaczyna być ślisko mówię do Marii.Idziemy spać.Rano jedziemy rzucić okiem na ruiny kościoła w Trzęsaczu a potem do Rewala który zachował malowniczy czar przeszłości.
Nie można tego powiedzieć o Niechorzu który rozciągnięty kilometrami sprawia wrażenie zaniedbanego miasteczka.Zachwyca nas natomiast Hotel Senator w Dźwirzynie.Zatopiony w lesie sosnowym kompleks budynków pełen pokoji świetnie wyposażonych w pełni zasługuje na cztery gwiazdki.Może tylko ceny pobytu… jak na polską kieszeń trochę za wysokie.Dojście do plaży oddalonej około stupięćdziesięciu metrów od hotelu to urocza ścieżka sosnowego lasu którego zapach zachwyca nosy i płuca i zaraz potem już na plaży wiatr kojący jodem.Na drugi dzień jedziemy do Międzyzdroji gdzie często spędzałem studenckie wakacje.Jazda trochę trzęsąca na przedwojennej autostradzie ale w końcu dojeżdżamy i przeżywam szok.To nie są Międzyzdroje mojej młodości.Przepiękna promenada równoległa do morza pokryta budkami i straganami na których pełno muszelek,wiatraczków,piłeczek,wazoników i różnego rodzaju brzydactwa.Czuję się jak indianin któremu biali przybysze oferują za moje złoto-złote – byle co.Pijemy szybko kawę na tarasie małego hotelu koło mola i wracamy do Szczecina.Został nam jeszcze finałowy koncert czterdziestego piątego i najstarszego na Pomorzu Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim.Miasto położone nad brzegiem Zalewu Kamieńskiego ma zaledwie osiem kilometrów do Bałtyku.Jest jednam z najstarszych miast Pomorza Zachodniego.W XI i XII wieku było siedzibą Książąt Pomorskich a w 1175 roku stało się stolicą biskupstwa pomorskiego.W tym też roku książę Kazimierz I-szy funduje katedrę w stylu romańsko-gotyckim na planie krzyża.Miasto otrzymało prawa miejskie w 1274 roku.Zresztą w owych czasach wszystkie wsie i miasta były lokowane na prawie niemieckim. Dumą Katedry są organy na które trzeba było trzech lat pracy mistrzów /1669-1672/ o wymiarach imponujących – 13m.szerokości na 9m.wysokości i 2660 piszczałek.Wojna uszkodziła poważnie instrument ale w latch sześćdziesiątych odzyskał on dawną świetność i mając 46 głosów wzbogacił się o 340 piszczałek dodatkowych.Nadziedzińcu Katedry znajduje się tablica nagrobna – ojca chrzestnego Pomorza Zachodniego Ottona z Bambergu.Przez całe wieki miasto było pod wpływami duńskimi,szwedzkimi,brandeburskimi i pruskimi i po ostatniej wojnie wróciło do polskiej matki-ziemi.Koncerty festiwalowe dane są zawsze w piątki o godzinie 19-tej poczynając od drugiej połowy czerwca do końca sierpnia.Zamknięte bramy Katedry zapełnione tłumem widzów.Bogaty program – utwory H.Purcella,J.S.Bacha J.N.Lemmensa, Alfreda Hollinsa, świetnego współczesnego kompozytora szczecińskiego Marka Jasińskiego i oczywiście Stabat Mater Piotra Mossa.Suma sumarum – muzyczna uczta duszy i serca po której czeka nas realna uczta polskich pyszności na stołach salonów Pana Grzegorza Karpińskiego – Burmistrza Kamienia Pomorskiego i Szefa Komietu Organizacyjnego Festiwalu. Do Zamku wracamy późno okryci gwiazdami ciepłej nocy które lekko mrugajc oddają zasłużony hołd twórcom i wykonawcom czterech ważnych Festiwali Muzycznych Pomorza Zachodniego.

Aleksander Cząstkiewicz
Paryż – marzec 2010



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz